poniedziałek, 14 października 2013

ROZDZIAŁ 12

-Paula, słońce obudź się, już jesteśmy na miejscu. - usłyszałam głos Harry'ego. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Pochylał się nade mną i gładził mnie po twarzy. W jego oczach było widać smutek, troskę i... strach.
-Czego się boisz? - zapytałam.
-No wiesz. Jakby nie było poznam za chwilę twoją rodzinę. A co jeśli nie przypadnę im do gustu? Co jeśli mnie nie polubią? I w ogóle jak mam się z nimi komunikować skoro po polsku znam tylko słowo 'ku*wa'?- roześmiałam się gdy wypowiedział ostatnie słowa.
-Hmmm. Jestem pewna, że przypadniesz im do gustu. Jesteś tak uroczym człowiekiem, że nie da się Ciebie nie lubić. Jestem pewna, że znajdziecie dużo wspólnych tematów. Rozmawiać będziecie po angielsku. Anka i Piotrek angielski znają biegle. A z tego co ostatnio mówiła mi Ania przez telefon dziewczynki są na etapie ' Kochamy One Direction'. Nawet piórniki mają z waszymi zdjęciami. Są po uszy zakochane w Zaynie chociaż Julka ma dopiero 11 a Oli 8 lat. No i najlepsze jest to, że nie mają bladego pojęcia, że moim chłopakiem jest jeden z ich idoli. - uśmiechnęłam się.
-Brakowało mi twojego uśmiechu. Nie mogę znieść widoku jak płaczesz. - pogładził wewnętrzną część mojej prawej dłoni kciukiem, wciąż patrząc mi w oczy. Poczułam uderzenie. Właśnie wylądowaliśmy. Pożegnaliśmy się z załogą i udaliśmy się do hali przylotów. Harry miał ubraną ciemną kurtkę, okulary przeciwsłoneczne i czapkę pod którą schował wszystkie swoje włosy. Mówiąc szczerze był nie do poznania.
-Boże Harry. Z tego wszystkiego zapomniałam zadzwonić do Piotrka, żeby po nas przyjechał. Co my teraz zrobimy? - oczywiście zaczęłam panikować. - przecież mój rodzinny dom jest 80 kilometrów stąd.
-Gdy spałaś napisałem sms-a do niego z pytaniem czy mógłby po nas przyjechać. Odpisał, że tak i pewnie już czeka pod lotniskiem. - wyszczerzył zęby a mi nogi zmiękły. Był taki uroczy. Udaliśmy się do wyjścia gdzie już na nas czekał mój kochany szwagier. Wysoki, niezbyt szczupły brunet. Moja siostra i szwagier mieszkali w Poznaniu ale mieli kupiony mały domek niedaleko domu mamy. Gdy Anka dowiedziała się, że mama nie żyje zapakowała dziewczyny do samochodu i pojechała tam a Piotr miał dojechać gdy skończy pracę.
-Matko jak dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłam. - podbiegłam do niego i przytuliłam się do jego wielkiego brzucha. - kiedy ty się ostatnio goliłeś człowieku? - poczochrałam go po zaroście.
-ekhm. Przepraszam ale wkurza mnie to, że nic nie rozumiem. - uśmiechnął się Harry.
-Jestem Peter i niezmiernie się cieszę, że mogę ciebie poznać. Moje córy oszaleją jak cie zobaczą. - grubcio podał rękę lokowatemu.
-Harry, miło mi – Hazz odwzajemnił uścisk i się uśmiechnął.
Poszliśmy do samochodu. Harry usiadł na miejscu pasażera i patrzył przez okno tak jakby chciał wszystko zapamiętać. Uwielbiałam Piotrka. Był cudownym, opiekuńczym i odpowiedzialnym mężczyzną. Zawsze umiał mnie pocieszyć. Gdy miałam jakikolwiek problem najpierw dzwoniłam do niego. Chłopacy rozmawiali a ja wiedząc, że zostało jeszcze jakieś półtora godziny jazdy zdrzemnęłam się. Śniła mi się mama. Powiedziała, że bardzo mnie kocha i nie chce żebyśmy tak cierpiały po jej śmierci.
Obudził mnie podmuch wiatru. To Harry otworzył drzwi, bo byliśmy już na miejscu. Poszliśmy w stronę domu, dziewczyny pilnie patrzyły przez okno, pewnie z ciekawości jak wygląda mój nowy chłopak. Drzwi otworzyły się i w progu stanęła Anka. Wyglądała jak śmierć. Blada jak ściana a jej oczy były opuchnięte i mokre od łez. Padłyśmy sobie w ramiona i rozpłakałyśmy się. Nic nie mówiłyśmy. Podszedł do nas Piotrek i objął nas obie.
-Ciiicho dziewczyny,cichoo. Tak widocznie miało być już tego nie zmienicie. - szeptał do nas. Po dłuższej chwili opamiętałam się,wytarłam oczy, chwyciłam Harry'ego za rękę i weszłam do domu.
-Ciooociaaa. Tak bardzo za tobą tęskniłyśmy. - dwie gwiazdy uwiesiły mi się na szyi i wycałowały.
-Mam dla was niespodziankę. Co prawda nie zdążyłam wam nic kupić ale myślę, że mi to wybaczycie. - mówiłam powoli a dwie pary bystrych oczu wpatrywały się we mnie z niecierpliwością. - To mój chłopak Harry.
-Julia- starsza podała mu rękę
-Olivia- młodsza też. Chyba go nie poznały, pomyślałam.
-Dlaczego masz okulary skoro jest ciemno? - Oli zapytała się. W tym momencie Harry ściągnął okulary i czapkę i powiedział:
-A ja jestem Harry Styles i cieszę się, że mogę was poznać. - wyszczerzył zęby w najpiękniejszym uśmiechu świata a dziewczynkom opadły szczęki. Podały mu rękę i wpatrywały się raz we mnie raz w Harry'ego.
-Dziewczyny tylko nikt nie może się dowiedzieć, że Harry tutaj przebywa, przynajmniej do czasu pogrzebu babci zrozumiano? Nie możecie powiedzieć nawet koleżankom. - powiedziałam do nich.
-Jak ty go wyrwałaś? - spytała starsza z sióstr.
-Kiedyś ci opowiem jak. Na razie jesteś za młoda. - uśmiechnęłam się do niej.
-No okej, okej. idziecie z nami do góry? - zapytała Jula oczarowana urokiem Harry'ego.
-Daj im zjeść coś ciepłego – powiedziała Ania.
-Dobra. To czekamy na was. Aha i śpicie z nami w pokoju – uśmiechnęła się Julka i już ich nie było.
-Jestem Annie i miło mi Cię poznać – powiedziała do Hazzy
-Harry – uśmiechnął się loczek.
Poszliśmy do kuchni. Anka odgrzała nam spaghetti i dopiero wtedy uświadomiłam sobie jak długo nic nie jadłam. Ja mało się odzywałam. Od czasu do czasu wtrącałam tylko kilka słow w rozmowę. Za to Piotrek, Anka i Hazz świetnie się dogadywali. Znaleźli wspólny język co niezmiernie mnie cieszyło. Widziałam, że Harry wyluzował się a strach zniknął. Tylko ja czułam się jakaś zagubiona, samotna. Poczułam ogarniające mnie zmęczenie mimo tego, że przespałam całą podróż. Wstałam, wsadziłam swój talerz do zmywarki i powiedziałam, że idę wziąć prysznic. Harry wstał, wziął nasze walizki i poszliśmy na górę do przygotowanego dla nas pokoju. Wzięłam piżamę, kosmetyki i poszłam do łazienki. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic i odkręciłam gorącą wodę. Miałam nadzieję, że razem ze strumieniami wody spłynie moje przygnębienie. Myłam właśnie włosy gdy do łazienki wszedł Harry.
-Mogę się wykąpać razem z Tobą? - zapytał.
-Wskakuj-odpowiedziałam i otworzyłam drzwi od kabiny. Po chwili Hazz stał razem ze mną pod prysznicem. Poprosiłam żeby umył mi plecy. Zrobił to ale po chwili zaczął muskać mój kark i szyję ustami. Ręce zaczęły mu wędrować na moje piersi.
-Harry przestań. Nie mam nastroju, jedyne o czym marzę to sen.-powiedziałam.
-Paula. Zaniedbujesz mnie ostatnio. Ja już nie mogę wytrzymać. - westchnął z miną kotka ze Shreka.
-Obiecuję, że się poprawię ale nie dzisiaj. Przepraszam. Kocham Cię.-przytuliłam się do jego nagiego ciała. Umyłam mu włosy. Staliśmy tak jeszcze chwilę w milczeniu po czym wyszliśmy i owinęliśmy się ręcznikami. Umyliśmy zęby, ubraliśmy się w piżamy i poszliśmy do dziewczynek. Posiedzieliśmy razem trochę a Harry spokojnie odpowiadał na zadawane przez nie pytania. Ja byłam tłumaczem bo angielski Julki i Olki nie był na tyle komunikatywny żeby mogli się dogadać. Gdy już nie mogłam wytrzymać i oczy same mi się zamykały poszliśmy się z Hazzą położyć. Dziewczyny chciały żebyśmy spali na materacu u nich w pokoju ale nie dałam się przebłagać. Wtuliłam się w szyję Harry'ego i od razu zasnęłam.

poniedziałek, 23 września 2013

ROZDZIAŁ 11.

Dni mijały nam na względnym spokoju. 13 listopada wyszła płyta chłopaków i coraz częściej byłam sama w domu. Wywiady, występy, spotkania i tak w kółko. Udało mi się znaleźć dorywczą pracę. Musiałam być pod telefonem. Miałam fotografować na życzenie. Jeśli zadzwonili do mnie, miałam przyjechać, cyknąć kilka fotek i wszystko. Kasa nie była jakaś wielka ale zawsze dobre i to. Fotografowałam wszystko, poczynając od jedzenia do ulotek reklamowych a kończąc na weselach. Pracowałam tak jakby w pośrednictwie fotograficznym. Między mną a Harrym było wspaniale. Troszczył się o mnie i kochał, ja go zresztą też. Uczyliśmy się siebie, poznawaliśmy każdego dnia. Liam już się wyprowadził. Mieszkał trzy ulice od nas. Zayn zamieszkał razem z Perrie którą miałam przyjemność poznać. Jest w porządku choć nie ukrywam, że wolę Eleanor. W domu zostaliśmy w czwórkę ale to kwestia czasu aż Lou i Niall też się wyprowadzą. Zresztą my postanowiliśmy również się wyprowadzać, obecny dom sprzedać i podzielić kasę między chłopaków. Harry wspominał coś, że ma już jakiś upatrzony. Zapoznawałam się ze światem One Direction. Ze wszystkimi ludźmi którzy nas otaczali przy każdej możliwej okazji. Nawet podczas robienia chłopakom makijażu w pomieszczeniu przebywało jakieś piętnaście osób i każdy był od czegoś innego. Oswajałam się z moim nowym życiem.

Było okropne, listopadowe popołudnie. Wracałam właśnie z agencji, ponieważ byłam dostarczyć im wykonane zlecenie. Zdjęcia ślubne Katherine i Boba, przemiłej pary młodej. Po drodze zrobiłam zakupy, żeby żarłoki miały co jeść.
-Heeej. Jest ktoś w domu? - krzyknęłam po otwarciu drzwi.
-Jesteśmy w salonie. Twój misiu jest z Liamem na siłowni. - krzyknął Niall.
-Okeeeej. -odpowiedziałam i poszłam rozpakować zakupy. Naprawdę coraz bardziej lubiłam piątkę tych czubków. Było mi smutno, że będziemy mieszkać oddzielnie ale sami tak zdecydowali. Pewnego wieczoru usiedliśmy wszyscy do stołu łącznie z Perrie i Eleanor i rozmawialiśmy o tym wszystkim co teraz się wokół nas dzieje. Zespół zgodnie stwierdził, że chcą mieszkać oddzielnie, żeby się sobą nie zmęczyć. Są razem 24 godziny na dobę i coraz częściej zdarzają się głupie zaczepki. Tym bardziej, że za niecałe trzy miesiące zaczyna się trasa koncertowa. A więc razem z dziewczynami zgodziłyśmy się na taki układ. Wlałam sobie pomarańczowego soku i poszłam do salonu. Usiadłam koło Nialla gdy nagle zadzwonił mi telefon. Dzwoniła Anka.
-No hej siostrzyczko – powiedziałam do niej po polsku.
-Paula ja nie wiem jak mam ci to powiedzieć.- płakała w słuchawkę a mnie zmroziło
-No mów do cholery. - wydarłam się i wstałam. 
-Mama dzisiaj w nocy dostała zawału. Rano pani Ala znalazła ją martwą... - nie słuchałam dalej. Oparłam się o ścianę i zsunęłam się po niej. Telefon wyślizgnął mi się z ręki ale miałam to w dupie. Mój świat się skończył. I wtedy nastała ciemność.... Zemdlała. Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna. Obudziło mnie mocne uderzenie w twarz. Nade mną był Louis a obok Niall trzymał szklankę z wodą. 
-Boże co się stało? Źle się czujesz? - pytali ale miałam to gdzieś. Miałam wszystko w dupie. Moja kochana mamusia nie żyje. Już nigdy jej nie zobaczę, nigdy nie porozmawiam z nią, już nigdy mnie nie przytuli, już nigdy... Klucha w gardle rosła z każdą sekundą ale oczy uparcie nie chciały uronić ani jednej łzy. Chłopacy podnieśli mnie i wpatrywali się we mnie oczekując odpowiedzi. Ale ja nie mówiłam nic tylko tępo na nich patrzyłam pragnąc żeby ktoś mocno mnie przytulił. Ale tego cholernego Hazzy jak zwykle nie było przy mnie gdy potrzebowałam pomocy. Muszę tam lecieć, przecież muszę się z nią pożegnać, pomyślałam. Błyskawicznie znalazłam się w pokoju, wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Niall stał w progu i osłupiony przyglądał mi się. Louisa nie było, pewnie dzwoni do Harry'ego, przemknęło mi przez głowę. 
-Niall rezerwuj mi bilet do Polski do Poznania. Jak najszybciej, cena nie gra roli. - powiedziałam do blondyna pakując moją kosmetyczkę. 
-Ale czemu? 
-Boże Niall pospiesz się, błagam. 
Chłopak wybiegł z pokoju a ja spakowana nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Poszłam na taras i zapaliłam papierosa. Potem drugiego, trzeciego... Jedyna myśl jaka kłębiła mi się w głowie to , co ja teraz zrobie?' . Siedziałam i wpatrywałam się przed siebie gdy do domu wpadł zdyszany Harry.
-Jezu co się stało? - zapytał mnie. 
-Moja mama umarła dzisiaj w nocy. - gdy to powiedziałam tama pękła a z moich oczu poleciały strumienie łez. Loczek nie mówił już nic więcej tylko wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Przytulił i kołysał jak małe dziecko czekając, aż się uspokoję. Ale to nie pomagało. Wyłam jak kojot do księżyca i czułam jak moje serce rostrzaskuje się na miliardy kawałków. Wtedy do salonu wpadł Niall wystraszony jak nigdy. 
-Najbliższy wolny lot jest pojutrze. - powiedział. 
-Ku*wa, ku*wa, ku*wa!!!!! Przecież ja tam muszę lecieć. - wstałam i zaczęłam panikować. 
-Usiądź i przestań panikować. Zaraz wrócę. Louis zajmij się nią. - powiedział Harry i wyszedł. Po dwudziestu minutach wrócił. 
-Jesteś już spakowana?-zapytał 
-Tak. - odpowiedziałam. 
-No to super. Za 1.5 godziny lecimy do Polski. Idę się spakować. - powiedział i poszedł do naszego pokoju. Pobiegłam za nim. 
-Ale jak lecimy skoro nie było wolnych lotów? I z jakiej racji ty lecisz ze mną? A Twoja praca? Nie chcę żadnej szopki na pogrzebie z fanami i zdjęciami. 
-Lecimy prywatnym odrzutowcem zespołu. Lecę z Tobą, przecież nie zostawię cię samej w takiej sytuacji. Poza tym i tak mamy dwa tygodnie wolnego. A w razie czego poradzą sobie beze mnie, wszystko już jest załatwione. - podszedł i pocałował mnie w czoło. 
-Nie wiem jak mam ci dziękować. Harry świat mi się wali, ona umarła przeze mnie. - przytuliłam się do niego i po raz kolejny rozpłakałam się. 
-Nie mów głupot. - gładził mnie po włosach. 
-Gdybym była w domu to zadzwoniłabym po karetkę i mama by żyła... 
-To nie jest twoja wina rozumiesz? - schylił się i spojrzał mi w oczy – to nie jest twoja wina. Cmoknął mnie w czoło i wrócił do pakowania. Pół godziny później jechaliśmy już na lotnisko.

czwartek, 19 września 2013

ROZDZIAŁ 10.


-Ku**a Paul Ty nie rozumiesz. Naprawdę mi zależy. Naprawdę wierzę, że może z tego być coś poważnego. Po raz pierwszy mam szansę być naprawdę szczęśliwy, nie odbieraj mi tego. Nie zrezygnuję z niej choćbym miał odejść z zespołu. - Harry po ostatnich słowach rzucił telefon na stół. Stałam na tarasie i paliłam papierosa i... podsłuchiwałam. Kuźwa, kuźwa, kuźwa!! To nie może być prawda. On nie może odejść z zespołu, on nie może mnie tak poważnie traktować. On nie może... 
-Uaaaaa i tu Cie mam. 
-AAAAAAAAAAAA!! Powaliło Cię? Chcesz żebym zeszła na zawał?- mówiąc to próbowałam złapać oddech. Harry wyskoczył z domu i tak mnie wystraszył, że czułam, że moje serce zaraz wyskoczy. 
-Rzucisz to cholerstwo, już ja się o to postaram. - mówił z uśmiechem zbliżając się do mnie jednocześnie. 
-Stój. Słyszałam twoją rozmowę. Nie zgodził się tak? W sumie nawet podejrzewałam, że tak się stanie.Przecież nie jestem ani ładna, ani sławna, kasy nawet nie mam. Nie ten status społeczny. Hazz to nie może się udać. - powiedziałam, zgasiłam papierosa, podeszłam do niego i po prostu wtuliłam się wdychając najcudowniejszy zapach pod słońcem. 
-Bądź już cicho kobieto. Paul ma to przemyśleć i wieczorem mam się z nim spotkać bo dzisiaj wracają. Przeskoczymy to zobaczysz, będzie dobrze póki będziemy razem. Buuzii – powiedział robiąc dzióbek. Rozśmieszył mnie tym i zły humor minął od razu. Na obiad zamówiliśmy pizzę bo ani jednemu ani drugiemu leniuchowi nie chciało się gotować. Po południu chciałam po prostu iść na spacer, trzymając się za ręce jak normalni ludzie ale z wiadomych przyczyn na razie było to niemożliwe. Ponieważ trzeba było uzupełnić lodówkę Harry pojechał do Tesco a ja nie mając co robić bo dom był posprzątany, pranie zrobione a brzuch pełen wyjęłam z torby mojego największego przyjaciela Canona EOS 5D Mark III. Żeby go kupić mama wzięła kredyt który dwa lata spłacałam dorabiając sobie jako statystka przy reklamach. Sfotografowałam wszystko co było możliwe w domu i w ogrodzie. Oczywiście zapomniałam o Bożym świecie i nawet nie wiem jakim cudem znalazłam się w parku i cykałam zdjęcia zakochanym parom siedzącym na trawie. Nie wiem ile mi na tym zleciało czasu ale zaczęło robić mi się chłodno więc poszłam do domu.
-Gdzieś Ty była? Bez telefonu, bez bluzy, drzwi otwarte? Paula cholera martwiłem się. - gdy weszłam do domu tak właśnie przywitał mnie mój chłopak. Gdy skończył swój monolog podszedł i przytulił mnie tak mocno jakbyśmy nie widzieli się pół roku. 
-Zaczęłam robić zdjęcia i jak to ja zapomniałam o wszystkim innym, nie wiem jak znalazłam się w parku ale w końcu zrobiło mi się chłodno i oprzytomniałam. Przepraszam. Taka właśnie jestem, że jak dorwę aparat to tak jakby świat przestał istnieć. 
-Jesteś niesamowita wiesz? - uśmiechnął się najbardziej czarująco jak tylko mógł. Podeszłam i pocałowałam go. Pomału, delikatnie ale włożyłam w to tyle miłości ile tylko dałam radę. Rozdzielił nas dźwięk samochodu podjeżdżającego pod dom. Czubki wróciły więc zaczynamy imprezę pomyślałam. Harry wyszedł im pomóc a ja popędziłam do swojego pokoju odłożyć aparat. Po chwili byłam już na dole wyściskana i wycałowana przez czwórkę wariatów. Harry już zanosił piwo i kiełbasy na dwór. Postanowił, że dzisiaj robimy ognisko. Liam, Louis, Niall i Zayn poszli odświeżyć się do swoich pokoi po podróży. Wiedziałam, że niedługo nastąpi to co nieuniknione. Harry ma spotkać się z Paul'em. Miałam obawy, że zabroni nam być razem ale byłam dziwnie spokojna o to, że Harry na to nie pójdzie. Na dole zrobiło się cicho. Spojrzałam, przez okno i zobaczyłam, że loczek rozmawia z kimś przez telefon więc postanowiłam, że zadzwonię do mamy. Opowiedziałam jej o wszystkim, o chłopakach, o Londynie, o Harry'm. Mówiła, żebym uważała na siebie bo wciąż pamięta jak cierpiałam po rozstaniu z Michałem. Powtarzała, że tęskni z mną i ,że chciałaby żebym przyjechała. Kątem oka spostrzegłam, że blondyn głodomór szpera w lodówce a Hazz stoi nade mną i dziwnie mi się przygląda. Pożegnałam się z mamą i spytałam: 
-Coś nie tak? Czemu tak na mnie patrzysz? 
-Jestem w szoku. Nie słyszałem jeszcze żebyś mówiła po polsku. Ale nadawałaś. Swoją drogą to niesamowite, żeby tak szybko mówić w tak trudnym języku. 
-Dobra, dobra. Musisz już chyba iść co? - spytałam. 
-Nie martw się wszystko będzie ok. Kocham Cię. Nie upij się za bardzo. - podszedł, cmoknął mnie w czoło i wyszedł. No to oby wszystko poszło po naszej myśli, pomyślałam. 
-Niall jest już prawie ciemno, rozpalcie już może ognisko co? Ja pójdę się szybko wykąpać i przyjdę do was. Harry już wszystko pozanosił.- powiedziałam do blondyna pałaszującego kanapkę z kurczakiem. 
-Już idę rozpalać. Tylko ciepło się ubierz bo wieczory robią się już chłodne. - powiedział Liaś schodząc ze schodów. 
-Oczywiście, jak pan sobie życzy. - roześmiałam się, potargałam jego włosy i poszłam prosto pod prysznic. Gorąca woda spływała po mnie strużkami a w powietrzu unosił się kojący, lawendowy zapach. Myślałam o tym jak dobrze teraz się czuję mimo tego, że zostałam bez pracy, bez pieniędzy, bez domu w obcym kraju. Ale miałam przecież Harry'ego. Moją miłość, moją ostoję. Wymyśliłam wtedy, że fajnie by było polecieć do Polski. Góra na tydzień. Oczywiście z Nim. Teraz, póki nikt nie wie, że jestem z międzynarodową gwiazdą i moglibyśmy pozostać anonimowi a paparazzi na pewno by nas nie znaleźli. Muszę mu o tym powiedzieć przy najbliższej okazji, mówiłam do siebie wychodząc spod prysznica. Włosy wysuszyłam, zostawiłam rozpuszczone, ubrałam dres i vansy. Wzięłam papierosy, telefon i poszłam do chłopaków. Zayn podał mi piwo. Odpaliłam papierosa i dosiadłam się do kółeczka. Niall grał na gitarze jakąś przyśpiewkę której nie znałam. Rozmawialiśy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy aż w końcu Lou powiedział do mnie: 
-Umiesz na czymś grać? Jesteś chociaż trochę muzykalna? 
-Umiem trochę grać na gitarze. Zawsze chciałam mieć chłopaka który będzie dla mnie grał ale, że nie znalazłam takiego no to musiałam sama się nauczyć. - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. 
-Nie podpuszczam Cię ale nie zagrasz nam. - powiedział Zayn z miną cwaniaka. 
-Coo? Jaa? Ja nie zagram? Oczywiście, że zagram. Może być coś po polsku?- zapyałam. 
-No jasne, że tak. Dajesz maleńka. - Zayn. Wstałam, zrobiłam sobie drinka dla odwagi i szybko go wypiłam. Usiadłam między Niall'em i Louis'em. Wzięłam do ręki gitarę, usadowiłam się wygodnie i zaczęłam grać „Kołysankę dla nieznajomej” . Najpierw nieśmiało, cicho śpiewałam ale gdy zobaczyłam, że chłopaki nie śmieją się ze mnie tylko uśmiechają się tak jakby im się podobało przestałam się wstydzić. Kołysali się w takt muzyki a Liam nawet próbował śpiewać ze mną chociaż w ogóle mu to nie wychodziło. Gdy skończyłam zaczęli bić mi brawa. Nagle przy moim uchu usłyszałam: 
-Czym mnie jeszcze zaskoczysz? Cudownie śpiewasz. - powiedział Harry muskając moją szyję delikatnymi ustami. Uśmiechnęłam się i chciałam coś mu odpowiedzieć lecz nie zdążyłam. 
-Chciałbym wam powiedzieć, że z Paul'em mało co nie wydrapaliśmy sobie oczu ale poszliśmy na kompromis. Musimy najpierw oswoić świat z Paulą – tu posłał mi najcudowniejszy uśmiech wszechświata – to znaczy, że nie mamy się kryć ale też nie wiadomo jak obnosić się z naszą miłością. Jeśli nas zapytają czy jesteśmy razem nie mamy zaprzeczać tylko po prostu nic nie odpowiadać. Za jakiś czas oficjalnie przyznamy, że jesteśmy razem. - Skończył i po chwili dało się słyszeć brawa i pogwizdywania chłopaków. 
-Teraz to naprawdę mamy powód żeby się uchlać do upadłego – powiedziałam w żartach. Po chwili miałam w ręku już wódkę a Harry pobiegł po kieliszki. 
-Pokażę wam jak to się w Polsce pije. - nalałam wszystkim wódki. Oczywiście bez popitki. - Muzykę poproszę. - mrugnęłam do Liam'a. Po chwili z głośników na tarasie usłyszeliśmy rytmy Pittbulla. 
-A więc za nas. Kielichy w górę misiaczki. - Wypiłam i poszłam tańczyć. Nie musiałam długo czekać żeby Louis zaczął wywijać razem ze mną. 
-Co wy na to żebym zadzwonił po Andy'iego? - zapytał Liam 
-Dobry pomysł. Ja zadzwonię po Edd'a, Lou i Toma. - krzyknął Hazz. Poszedł w stronę domu a z głośników usłyszeliśmy „Macarenę”. Niall i ja najbardziej wywijaliśmy. Kilka kieliszków później przyszedł jakiś rudy koleś. Podszedł do mnie, powiedział, że ma na imię Edd i, że miło mu mnie poznać. Jakiś czas później poznałam Lou i Toma. Wydali się całkiem w porządku. Dowiedziałam się, że Lou jest fryzjerką chłopaków i mamą małej Lux a, że uwielbiałam dzieci obiecałam, że niedługo wpadniemy z Harry'm do nich żebym mogła ją poznać. Alkohol dawał się już ostro we znaki ale nie zamierzaliśmy przestawać. 
-A teraz Paula zaśpiewa razem z nami „Tell me a lie”! - Krzyknął Harry śmiejąc się jak debil. Nie było trzeba powtarzać mi dwa razy. Skakaliśmy, wygłupialiśmy się i oczywiście to ja śpiewałam najgłośniej. Razem z Niall'em i Louis'em zaczęliśmy wymyślać układ taneczny i chyba nam to nie wychodziło bo Liam, Andy, Harry, Lou i Tom prawie sikali ze śmiechu. Później poleciało „C'mon C'mon”. Nie słyszałam tego wcześniej, bo jak się okazało była to piosenka z drugiej płyty chłopaków która jeszcze nie ukazała się w sprzedaży. Nie miałam siły już dłużej się wygłupiać i poszłam na taras przytulić się do Hazzy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

czwartek, 22 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 9


O cholera! Albo nie zamknęłam drzwi albo ktoś się włamał. No świetnie. Jeśli stało się to drugie to już jestem skończona. Chłopaki mnie zabiją. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Niby nic się nie stało. Poszłam dalej i w jadalni stanęłam jak wryta. Stół był pięknie nakryty na dwie osoby a naprzeciwko mnie stał Harry z bukietem żółtych róż. Chciałam się odezwać ale nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nie było żółtych tulipanów a wiem, że takie lubisz najbardziej więc kupiłem żółte róże. - powiedział aksamitnym głosem.
-Ale Ha... Harry co to za okazja? - zapytałam. 
-Musimy poważnie porozmawiać. Muszę Ci coś powiedzieć. - mówił nieśmiało a ja już miałam czarne wizje. 
-Namyśliłeś się i już nie chcesz żebym tu mieszkała tak? Powiesz mi, że mam się wynosić? Nie ma sprawy Harry, nie musiałeś dlatego przylatywać z Ameryki. Wystarczyło mi to powiedzieć przez telefon. - paplałam jak najęta. Dopiero teraz doszło do mnie, że ciągle mam w rękach siatki z zakupami. Położyłam je na ziemi i chciałam iść do pokoju się spakować. W głowie miałam bitwę myśli. Chciałam się odwrócić i w tym momencie Harry złapał mnie za rękę. 
-Stój. Wcale nie to chciałem powiedzieć. Słuchaj... Bo ja... Wtedy gdy się całowaliśmy... ja to pamiętam. Udawałem tylko takiego pijanego. Na drugi dzień tego śmiesznego kaca też udawałem. Nie wiedziałem po prostu jak mam się zachować. W ogóle nie wiedziałem co robię. Nigdy w życiu mnie tak nie wzięło. Żadna dziewczyna tak na mnie nie działała. W Stanach nie mogłem się na niczym skupić. Wciąż o Tobie myślałem. Wciąż czekałem na nasze rozmowy. 
-I co ja mam na to wszystko powiedzieć? Co ja... - nie dokończyłam bo loczek przyssał się do moich warg. Całował mnie namiętnie aż brakowało tchu. Nie pozostałam mu dłużna nie mogłam mu się oprzeć. Całowaliśmy się jak opętani gdy nagle Harry wziął mnie na ręce i zaniósł mnie do mojego pokoju. Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął namiętnie całować. Jego ręce błądziły po moim ciele zdejmując po kolei części garderoby. Ja też go rozbierałam. Nie spieszyliśmy się, mieliśmy w końcu całą noc żeby się sobą nacieszyć...

Rano obudziły mnie promienie słońca. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam w bok. Po mojej lewej stronie leżał Harry podparty na ręce przyglądając mi się z błogim uśmiechem. Był nagi. Po chwili doszło do mnie, że ja też jestem naga ale na szczęście byłam przykryta kołdrą. Przypomniałam sobie co czytałam w internecie na temat Harry'ego. Że bawi się dziewczynami, rozkochuje je w sobie a potem porzuca. Nagle poczułam się jak dziwka. Było mi wstyd. Nie wiedziałam jak się zachować. Patrzyliśmy się tak na siebie bez słowa. Harry gładził mój wierzch dłoni palcem.
-I co teraz? - zapytałam się go. 
-A może tak najpierw dzień dobry? - uśmiechnął się i mnie pocałował. 
-Harry ja Cie przepraszam. Nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło. To nie powinno było się zdarzyć. - nie wiedziałam co mam jeszcze powiedzieć. 
-Za co Ty mnie przepraszasz? Za to, że przeżyłem najlepszą noc w moim życiu właśnie dzięki Tobie? Ja tego nie żałuję. - powiedział szczerze. - mam nadzieję, że teraz zostaniesz moją dziewczyną oficjalnie? 
-Nie wiem co mam powiedzieć – powiedziałam speszona. 
-No jak to co? Zgodzić się. - powiedział. 
-Harry ja muszę Tobie coś powiedzieć. Byłam już w związku i to dość poważnym. Byłam z nim trzy lata, miał na imię Michał. Bardzo go kochałam a on się mną bawił. Przez ten cały czas miał inną na boku. Ja zrezygnowałam dla niego ze wszystkiego. Prałam, gotowałam i byłam na każde jego zawołanie. A on po prostu się mną zabawił. Złamał mi serce. Złamał mi cały świat. To się stało rok temu i od tamtego czasu jestem sama. Boję się zaufać. Nie chcę tego przeżyć jeszcze raz. Nie chcę czuć tego bólu. - mówiłam ze łzami w oczach. 
-Na razie jest za wcześnie aby mówić o miłości ale mogę Ci obiecać, że nigdy Cię nie skrzywdzę, że będziesz dla mnie najważniejsza, że zrobię wszystko abyś była szczęśliwa. - powiedział loczek. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Wiem, że nie wiem jak się to wszystko dalej potoczy. Wiem, że Harry jest gwiazdą i na pewno nie będzie łatwo. Ale wiem, że nie chciałabym być w tym momencie w żadnym innym miejscu. 
-Przygotowałem dla Ciebie kąpiel. Idź się zrelaksuj a ja w tym czasie przygotuję śniadanie. - uśmiechnął się i wstał z łóżka a moim oczom ukazały się jego pośladki. Nie mogłam uwierzyć, że ten chodzący ideał jest teraz cały mój. Harry wyszedł z pokoju a ja poszłam do łazienki. Siedziałam we wannie dosyć długo. Ubrałam leginsy i łososiową tunikę. Pomalowałam się, włosy spięłam w kok i poszłam do salonu. W kuchni i jadalni unosił się zapach kawy, w telewizji leciały wiadomości a na stole stały tosty przygotowane przez Hazzę. Usiadłam obok niego całując go w policzek. 
-Słońce co teraz? Musimy się kryć prawda? - zapytałam. 
-Lepiej żebyśmy utrzymali to jak najdłużej w tajemnicy przed światem. Nie mówię o naszych rodzinach ale o fanach. Paul, nasz manager nie byłby zachwycony wiadomością, że mam dziewczynę. - powiedział. Oho, świetnie się zapowiada, pomyślałam. 
-Ok jak chcesz.- odpowiedziałam. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z nim na pewien temat chociaż cholernie się tego bałam. Dopiero coś między nami się zaczęło a już musiało się skończyć. 
-Ej słońce co się dzieje?- zapytał podnosząc mój podbródek tak aby spojrzeć mi w oczy. 
-Harry słuchaj. Kończą mi się pieniądze a dalej jestem bez pracy. Nie mam własnego mieszkania i tracę nadzieję, że znajdę jakąś robotę. Gdy mnie tu przywiozłeś obiecałam sobie, że jeśli przez dwa tygodnie nikt się nie odezwie, wracam do Polski. A w tej sytuacji... Sam rozumiesz, chyba nie możemy być razem. Ta noc to było coś wyjątkowego, coś ponad to wszystko ale Polska jest zbyt daleko stąd żeby udało nam się być razem. Nie damy rady Harry...- powiedziałam a z moich oczu mimowolnie poleciała struga łez. Loczek bezceremonialnie wstał i podniósł mnie tak, żebym teraz mogła siedzieć mu na kolanach. Przytulił mnie i zaczął kołysać jak małe dziecko a ja szlochałam mu koszulę. 
-Przepraszam, naprawdę nie wiem co się ze mną stało, nigdy się tak nie rozklejam. - powiedziałam po chwili już nieco uspokojona. 
-Nie przepraszaj. - powiedział patrząc mi w oczy. - Teraz ty posłuchaj mnie. Nigdy ale to nigdy nie pozwolę wrócić ci do polski ze względu na pieniądze. Co innego jeśli coś się stanie i będziesz musiała tam jechać. Mam pieniądze i mogę ci pomóc. Nie chcę słyszeć żadnego protestu. Poszukamy dla Ciebie pracy, ja Ci pomogę chociaż według mnie wcale nie musisz pracować. Jeśli chodzi o mieszkanie możesz mieszkać z nami jak długo chcesz. Zresztą Zayn kupił już sobie dom i lada moment będzie się do niego przeprowadzać. Z tego co wiem Niall i Liam też zaczynają patrzeć za swoim wymarzonym gniazdkiem. Ja mam już upatrzony dom i tylko kwestia czasu jak będziemy mieszkać sami. Tak. MIESZKAĆ SAMI. Bo nie mam zamiaru Ciebie zostawić. Zrozumiem jeśli czujesz się onieśmielona i chcesz poszukać sobie sama mieszkania to ok. Ale musisz się przygotować na to, że zwalę Ci się na głowę i będę mieszkać z Tobą. Wybór należy do Ciebie. - skończył i spojrzał mi głęboko w oczy. Nie doczekał się odpowiedzi. Rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam całować tak namiętnie jak tylko potrafiłam. Harry nie pozostał mi dłużny i już po chwili kierowaliśmy się na kanapy do salonu.

ROZDZIAŁ 8

Gdy się obudziłam na dworze było już jasno. Spojrzałam na zegarek i była dziesiąta. Bez większych chęci wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie dwie kanapki, zaparzyłam kawę i usiadłam w salonie włączając TV. Było okropnie. Nie było nikogo z kim mogłabym porozmawiać. Zadzwoniłam do siostry i rozmawiałam z nią dobrą godzinę. Była starsza ode mnie i miała już męża i dwie córeczki, Oliwię i Julkę. Anka powiedziała mi, że niedługo chcą przylecieć do Anglii do Birmingham na kilka dni do jej przyjaciółki. Ucieszyłam się bo była szansa, że się zobaczymy. Po skończonej rozmowie postanowiłam, że pójdę do sklepu kupić papierosy. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się na luzie i poszłam na zakupy. Pogoda była ładna więc gdy już kupiłam to co chciałam poszłam do pobliskiego parku. Wsadziłam słuchawki w uszy, puściłam piosenki chłopaków i siedziałam tak patrząc się na małe dzieciaki które bawiły się na placu zabaw. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Dzwonił Harry.
-Cześć chłopaku. Co tam w wielkim mieście? - powiedziałam wesoło. 
- No jak na razie to nic ciekawego. U nas dopiero dziewiąta. Jesteś w domu? Wolałbym pogadać widząc Cię. - zapytał.
-No jestem w parku ale jak chcesz to mogę iść do domu. Nie wiem ile mi to zajmie. 
-Dobra. To czekam na skype. Pa – i się rozłączył. Poszłam do domu i pierwsze co zrobiłam to odpaliłam mojego laptopa. Poszukałam Harry'ego, wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż odbierze. 
-Vas happening?- uśmiechał się do mnie czarnulek. 
-Ooooo. Cześć przystojniaku. Spodziewałam się Harry'ego ale miło Cię widzieć. Co tam słychać? - zapytałam uśmiechając się do monitora 
-Loczek jest w łazience, za chwilę na pewno przyjdzie. Chłopacy siedzą w restauracji na śniadaniu a ja zostałem żeby w razie czego odebrać gdy będziesz dzwonić. 
-Idź wariacie zjedz te śniadanie a ja poczekam na Hazzę. Pozdrów chłopaków. 
-Na pewno? Będziesz tak siedzieć sama? - zapytał z troską. 
-Zayn ja przez całe dwa tygodnie będę sama więc przez tą chwilę naprawdę dam sobie radę. 
-Ok, ok. To chociaż postawię komputer tak, żeby Hazz po wyjściu z łazienki widział, że już jest połączenie. Trzymaj się piękna. - powiedział i wstał. Postawił komputer tak, że teraz widziałam drzwi od łazienki. Słyszałam jak wychodzi i zamyka za sobą drzwi. Siedziałam tak chwilkę gdy nagle drzwi od łazienki się otworzyły a w nich ukazał się nagi Harry. Wyglądał obłędnie, z jego włosów kapała woda. Pierwszy raz widziałam go bez koszulki i wyglądał jeszcze lepiej niż to sobie wyobrażałam. Jego sprzęt też robił wrażenie i nie mogłam oderwać od niego wzroku. Wpatrywałam się w niego a ten całkowicie nieświadomy, że na niego patrzę zaczął iść w stronę komputera. Zakryłam szybko oczy i krzyknęłam 
-Harry, ja tutaj jestem. 
-O matko. Zabiję Zayn'a. Moment, ubiorę bokserki i jakąś koszulkę. - powiedział speszony. Trwało to dosłownie kilka sekund i loczek już siedział przed komputerem. 
-Spokojnie Harry. Nikomu nie powiem. Zresztą jeden do jednego. Ty widziałeś mnie a ja widziałam Ciebie – pokazałam mu język 
-A więc to tak? To w takim razie jest nie fair bo ja widziałem Cię owiniętą w ręcznik. Jak wrócimy to zgłoszę się po swoją należność. - uśmiechnął się cwaniacko. 
-Hahahah dobre sobie. Chciałbyś. - pokazałam mu język śmiejąc się z miny jaką zrobił. - co tam u was gwiazdy? 
-Na razie luz. Mamy dzisiaj kilka wywiadów, jutro i pojutrze kręcimy jakiś program, spotkania z fankami, mini koncerty i tak w kółko. A co u Ciebie? - zapytał 
-No wiesz, ja nie mogę narzekać na nadmiar zajęć. Nie lubię być sama, nawet nie ma się do kogo odezwać. Ale dzwoniłam dzisiaj do mojej siostry i powiedziała, że niedługo chcą przylecieć do jej przyjaciółki do Birmingham więc pojadę się z nią spotkać. - cieszyłam się jak jakieś dziecko które dostało zabawkę. 
-No wiesz... Gdybyś chciała to mógłbym pojechać z Tobą. Jeżeli oczywiście nie będę musiał załatwiać jakiś spraw związanych z zespołem. - powiedział loczek uśmiechając się od ucha do ucha. Uwielbiałam jego uśmiech. Uwielbiałam jego całego. To jak się o mnie martwił, to jak mnie obserwował, uwielbiałam Harry'ego. - o czym tak myślisz? - wyrwał mnie z przemyśleń jego głos. 
-O tym jaką jestem szczęściarą, że Ciebie poznałam. Że mogę tu teraz być. Że po prostu Ciebie mam i nie jestem sama. Mam na kim polegać. I fajnie wiedzieć, że jest gdzieś ktoś kto się o mnie martwi. Lubię Cię Harry. - a może i coś więcej, pomyślałam w duchu. 
-Ja Ciebie też lubię. Ale ciągle nie odpowiedziałaś na moją propozycję. Będę mógł z Tobą jechać jeśli nie wypadnie mi nic innego? - zapytał i zrobił oczy jak kotek ze shreka. 
-Oczywiście, że tak wariacie – zanosiłam się ze śmiechu. Rozmawialiśmy tak jeszcze chwilę i loczek musiał lecieć. Gdy skończyliśmy rozmawiać wpisałam w google nazwę zespołu chłopaków i zaczęłam o nich czytać. Dowiedziałam się na przykład, że Liam chodził z Danielle, tancerką którą poznał w xfactor'ze ale zerwali. Widziałam zdjęcia Harry'ego z różnymi dziewczynami. Wyczytałam, że największym flirciarzem w zespole jest Harry i trochę mnie to zabolało. Może był dla mnie taki miły bo chciał się mną pobawić a później zostawić? Już chyba całkowicie mi odbija, pomyślałam i wyłączyłam kompa. Poszłam zjeść mrożoną pizze, wykąpałam się i poszłam oglądać TV. Gdy już mi się znudziło poszłam położyć się do mnie do pokoju i zasnęłam. Mniej więcej tak wyglądał każdy mój dzień przez kolejne półtora tygodnia. Harry i reszta dzwonili do mnie w wolnych chwilach, loczek ciągle pokazywał mi jak się o mnie martwi. Raz powiedział mi nawet, że za mną tęskni. Z tych nudów posprzątałam im ich pokoje, wstawiłam całe mnóstwo pralek z brudnymi ubraniami i ogólnie rzecz biorąc zachowywałam się jakbym była ich sprzątaczką. Chodziłam na spacery, zwiedzałam Londyn a raz nawet byłam na zakupach i kupiłam sobie trochę nowych ciuszków. Zespół miał wracać w niedzielę a był dopiero czwartek. Nagle zadzwonił telefon. To był Harry. 
-Hej. Co robisz? - zapytał zdyszany. 
-No hej. Właśnie mam w planach pójść do parku bo jest bardzo ładna pogoda i szkoda siedzieć w domu. - odpowiedziałam 
-Aha ok, no to pa. - i się rozłączył. Dziwne, pomyślałam. Poszłam do pokoju, ubrałam dżinsy, białą bokserkę i białe conversy. Wzięłam czerwoną bluzę z adidasa, książkę „Hinduska miłość” J.Moro i poszłam do parku. Słońce świeciło i wiał lekki watr. Usiadłam w parku niedaleko fontanny i zaczęłam czytać. Tę książkę dostałam od siostry na urodziny. Ogólnie nie lubiłam takich klimatów ale ta wyjątkowo mi się spodobała. Siedziałam tak ponad dwie godziny. Zostałabym jeszcze dłużej ale zaczęło się już robić chłodno. Doczytałam rozdział do końca i poszłam do domu. Po drodze weszłam jeszcze do marketu. Kupiłam trochę kosmetyków, chipsy, paluszki i wino na wieczór. Miałam ochotę posiedzieć przed telewizorem i obżerać się niezdrowym jedzeniem. Gdy wchodziłam na podwórko zaczął padać deszcz. Podeszłam do drzwi, włożyłam klucz do zamka i okazało się, że drzwi są otwarte..

ROZDZIAŁ 7

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno do mojego pokoju. Spojrzałam na zegarek i była dwunasta. Nie lubiłam tak długo bezczynnie leżeć w łóżku ale dzisiaj wyjątkowo mi to odpowiadało. Nie chciało mi się iść do salonu gdzie pewnie już wszyscy siedzieli. Nie chciałam spotkać Harry'ego bo nie wiedziałam jak mam się przy nim zachować. Żałowałam tego co się stało. Leżałam tak dłuższą chwilę ale w końcu doszło do mnie, że przecież kiedyś będę musiała wstać i się z tym zmierzyć. Postanowiłam udawać, że nic się nie stało. Może i dla mnie ten pocałunek miał znaczenie ale dla Harry'ego na pewno nie. Przecież on może mieć każdą. Wstałam, wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy, ubrałam się i biorąc głęboki wdech poszłam do salonu. Byli tam wszyscy. Niall, Zayn z butelkami wody mineralnej i Liam siedzieli na kanapie oglądając MTV a przy stole w jadalni siedział Harry, Louis i El.
-Hejo wszystkim. -powiedziałam.
-Hej piękna. Dzięki za przykrycie i w ogóle. - krzyknął Zayn
-No właśnie. Ja też dziękuję. - roześmiał się Niall
-Nie ma za co chłopaki. A jak się czujecie? Główki bolą? - zapytałam
-Lepiej nie pytaj. Od dzisiaj nie ruszam alkoholu. Nie wiesz mo*że czy dzwoniłem wczoraj do Perrie? Nie za bardzo pamiętam a mam dwanaście nieodebranych połączeń od niej i nie wiem czy mogę oddzwonić. - zapytał Zayn.
-Powiedziałeś mi, że masz ją w dupie, że pewnie imprezuje w tej Australii z jakimiś fafikami i że możesz mieć każdą. Ale z tego co mi wiadomo to nie dzwoniłeś do niej więc chyba możesz być spokojny. - odpowiedziałam czarnulkowi a ten uśmiechnął się i wyszedł na taras.
Poszłam do kuchni witając się po drodze z trójką siedzących przy stole. Wydawało mi się, że Harry dziwnie mi się przygląda ale pomyślałam, że pewnie to tylko złudzenia. Nalałam sobie kawy, wsypałam do miski trochę płatków, zalałam je mlekiem i poszłam do stołu.
-Co tam gołąbeczki? Nocka udana? - zapytałam pokazując El język. 
-Jak zawsze. - odpowiedział Lou i wszyscy się roześmialiśmy. 
-A Ty Hazza jak się czujesz? Główka boli? - zapytałam choć wcale nie chodziło mi o jego głowę. 
-Bolała rano. El dała mi jakieś proszki i tabletki i podziałało bo teraz mam już tylko małe problemy z pamięcią. Chyba film mi się urwał. - powiedział a mi wielki kamień spadł z serca. Czyli jednak tylko ja wiem o tym co się wczoraj wydarzyło. Czas zapomnieć o jakimkolwiek pocałunku. 
-No to chyba trzeba przestać imprezować na jakiś czas co? Bo niedługo nie będziecie w stanie śpiewać i co wtedy? - zapytałam zmieniając temat. 
-No właśnie zapomniałem Ci powiedzieć ale lecimy dzisiaj o 21.00 do Nowego Jorku na dwa tygodnie. Wiesz, wywiady, programy i te sprawy. Niestety El musi wracać do siebie i zostaniesz sama na dwa tygodnie. Nie jesteś zła? - powiedział Harry a mi zrobiło się smutno. W obcym kraju, w obcym domu sama przez dwa tygodnie. 
-No coś Ty Harry. Przecież musicie pracować. A mną się nie przejmujcie. Będziemy do siebie dzwonić a jest przecież jeszcze skype. - uśmiechnęłam się najbardziej prawdziwie jak potrafiłam. Wypiłam do końca kawę i posprzątałam ze stołu a chłopaki poszli się pakować. Gdy ogarnęłam już wszystko poszłam na taras zapalić papierosa. Dzisiaj było zimno i miało się na deszcz. Siedziałam tak patrząc jak pojedyncze krople spadają z nieba gdy przyszła El i usiadła obok mnie. 
-Nie boisz się zostać sama na tak długo? - zapytała 
-No wiesz... Trochę dziwnie mi z tym, że będę tutaj sama bez chłopaków ale nic na to nie poradzę. Szybko zleci a poza tym to jest ich praca i pasja. - odpowiedziałam. 
-Wiesz co? Powiem Ci coś. Zauważyłam, że Harry dziwnie na Ciebie patrzy. Coś się wczoraj między wami wydarzyło? - spojrzała na mnie pytająco. 
-Powiem Ci jeśli to zostanie między nami. Obiecaj, że nikomu nie powiesz. - powiedziałam poważnie do El. 
-Obiecuję, że nawet Lou się nie dowie. - obiecała kładąc prawą rękę na wysokości serca a drugą podniosła do góry. 
-Całowaliśmy się wczoraj. - powiedziałam spuszczając wzrok na dół. 
-No coś Ty?!? - wydarła się trochę za głośno. - i jak było? 
-Cichoo bądź wariatko. On tego nie pamięta bo był tak pijany, że ledwo stał na nogach. I niech tak pozostanie. 
-Ale czemu? Już wczoraj widziałam jak Ci się przygląda. Mówię Ci, coś jest na rzeczy. - powiedziała 
-Coś Ty El. On może mieć każdą więc co by miał we mnie widzieć? To niemożliwe. - odpowiedziałam. 
-Co by miał widzieć? Paula. Jesteś śliczna, chciałabym wyglądać tak jak Ty. Masz piękne, długie i gęste włosy, śliczne oczy, zadbaną i szczupła sylwetkę i uwierz, że niejedna chciałaby wyglądać choć w połowie tak jak Ty. Poza tym masz super charakter i według mnie idealnie nadajesz się na dziewczynę loczka. 
-Dziękuję za tyle ciepłych słów ale ja wiem swoje. Nie mów mu nic o tym co Ci powiedziałam ok? - paytałam. 
-No jasne, że nie powiem. Wiesz? Naprawdę Cię lubię. - powiedziała i przytuliła mnie. - i trzymam za was kciuki. - szepnęła mi do ucha i obydwie się uśmiechnęłyśmy. Wymieniłyśmy się numerami telefonów i El zaproponowała mi, że jeśli będę chciała to mam do niej przyjechać co oczywiście było nierealne bo nawet nie wiedziałam jak tam dojechać. Poszłyśmy do salonu gdzie chłopcy znosili swoje walizki. Louis przyniósł walizkę El i powiedział, że jeśli chcą zdążyć na pociąg to muszą już jechać. Pożegnaliśmy się wszyscy z dziewczyną po czym zakochani udali się na dworzec. Nikomu nie chciało robić się obiadu więc pojechaliśmy zjeść do nandos. Po zjedzeniu Hazz zamiast jechać do domu zawiózł nas wszystkich do Tesco. 
-Co Ty robisz? Przecież niedługo macie samolot a Ci się zakupów zachciało. - powiedziałam. 
-Przecież nie zostawimy Cię z pustą lodówką. Oczywiście zostawię Ci dokumenty i kluczyki do mojego auta ale nie znasz Londynu więc pewnie i tak nie będziesz nigdzie jeździć a jeść coś musisz. - powiedział loczek a mnie wmurowało. On pozwolił mi jeździć swoim samochodem? I w dodatku martwi się o mnie? 
-To miłe z Twojej strony ale nie musisz... - powiedziałam 
-Ale chcę. I cisza już. - pokazał mi język i poszedł po wózek. Wariowaliśmy w tym sklepie jak nienormalni. Robiliśmy wyścigi, Harry woził Niall'a we wózku i świetnie się razem bawiliśmy. Naprawdę ich polubiłam, wariaci jakich mało. Oczywiście spotkaliśmy kilka fanek które złowrogo na mnie patrzyły ale nie przejmowałam się tym. Gdy zapełniliśmy cały wózek poszliśmy do kasy. Harry za wszystko zapłacił,NIall, Zayn i Liam nieśli pełne siatki a ja czekałam na Harry'ego. Poszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Pomogli mi rozpakować te wszystkie zakupy i gdy już skończyliśmy chłopacy musieli już pomału jechać na lotnisko. Przytuliłam każdego po kolei a na końcu podszedł do mnie loczek. Przytulił mnie mocno a ja poczułam się niesamowicie szczęśliwa, że ich poznałam. Staliśmy tak trochę dłużej niż by wypadało ale zupełnie się tym nie przejmowaliśmy.
-Jeśli cokolwiek będzie się działo dzwoń. O każdej porze. - wyszeptał mi do ucha. 
-Harry nie mam twojego numeru telefonu. - roześmiałam się. Dał mi swój numer telefonu, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Stałam tak jeszcze chwilę i patrzyłam w stronę drzwi. „Harry wróć tu, pocałuj mnie tak jak wczoraj” krzyczał głos w mojej głowie. Lecz to nie nastąpiło. Położyłam się na kanapie i pomyślałam, że może to dobrze, że pojechali i nie będzie ich przez dwa tygodnie. Przez ten czas doprowadzę się do porządku w związku mojego reagowania na Hazzę. Włączyłam MTV i niewiedząc kiedy zasnęłam.

ROZDZIAŁ 6

Chłopaki pojechali na wywiad a ja zostałam sama w domu. Szczerze to chciałam jechać ale głupio tak się wpraszać, znam ich przecież niedługo i nie wiem jaki jest ten ich manager. W salonie zobaczyłam ich płytę „Up all night” i pomyślałam sobie, że zgram ją na mojego laptopa a potem na iPhone'a i przesłucham. Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Muzyka leciała ze słuchawek prosto do moich uszu a ja nie mogłam usiedzieć bezczynnie na kanapie. Postanowiłam trochę tu posprzątać. Poszłam do góry, w sumie pierwszy raz odkąd tutaj jestem. Na górze było sześć pokoi, każdy miał własną łazienkę. Na końcu korytarza był schowek a w nim różne pierdoły. Wyjęłam odkurzacz i poszłam z nim na dół. Nie wiedziałam jak długo zejdzie chłopakom na tym wywiadzie i czy się wyrobię. Piosenki chłopaków działały na mnie jak jakiś mocny alkohol. Nie dało się do nich nie tańczyć. Szczególnie „Na na na”. Wciąż wciskałam REPLAY aż nauczyłam się jej na pamięć. Tańczyłam z tym odkurzaczem jak powalona. Obleciałam cały dół i gdy spojrzałam na zegarek było już po siódmej. Pomyślałam, że pewnie jeszcze z godzinę chłopaków nie będzie i wzięłam odkurzacz na górę. Odkurzałam, tańczyłam i śpiewałam jednocześnie. Teraz przerzuciłam się na „Tell me a lie”. Śpiewałam a raczej wydzierałam się do refrenu śpiewanego przez czarnulka gdy nagle całkiem nieświadomie odwróciłam się a tam stała cała piątka. No, może nie cała bo Niall tarzał się po ziemi ze śmiechu. Stanęłam jak wryta i ściągnęłam słuchawki. Było mi głupio, wszyscy się smiali.
-Nie skłamię Cię. Ruszasz się całkiem nieźle. - śmiał się Liam. Rozluźniło mnie to i zaczęłam się śmiać razem z nimi. 
-Dobra, dobra, nie wciskaj. Długo tak stoicie albo leżycie? - spojrzałam na blondyna i nie mogłam powstrzymać śmiechu. 
-Chwilkę. Tak fajnie szalałaś, że szkoda było to przerywać. - śmiał się Harry a ja tylko pokazałam mu język i poszłam schować odkurzacz. Chłopacy poszli do swoich pokoi a ja poszłam na dół. Nalałam sobie soku i usiadłam na kanapie. 
-Robimy imprezkę, za godzinę będzie tutaj El – darł się Lou zbiegając po schodach a za nim lecieli Niall i Harry. Loczek usiadł koło mnie. Pachniał cudownie. Nie mogłam się skupić i próbowałam przywołać się do porządku. 
-U was tak jest codziennie? Impreza za imprezą? - spytałam Harry'ego 
-Codziennie może nie ale bardzo często. Gdy jest trasa staramy się oszczędzać. Cieszysz się, że poznasz El? Ona nie może się już doczekać kiedy Ciebie pozna. 
-Szczerze to boję się, że nie przypadnę jej do gustu. Ja jestem wariatka, zresztą to już chyba wiesz a nie wiem jaka jest ona i czy się dogadamy. - powiedziałam 
-Ja myślę, że po jakimś czasie będziecie nierozłączne. To jest taka sama wariatka jak Ty. - zaczął się śmiać i nieśmiało zaczął mnie gilgać. Nie chciałam być mu dłużna i zaczęła się prawdziwa bitwa. Wylądowaliśmy na podłodze, Harry siedział na mnie i gilgał mnie po brzuchu a ja darłam się w niebogłosy i próbowałam pogonić go poduszką co oczywiście mi nie wychodziło bo loczek był dziesięć razy silniejszy ode mnie. Nagle nie wiadomo skąd w salonie zjawił się Zayn 
-Ej wariaty nie za wcześnie trochę na takie mizdrzenie się? Harry skąd u Ciebie taki popęd?- nie dokończył bo Harry zaczął go gonić po całym domu. Śmiałam się jeszcze chwile patrząc na nich po czym poszłam się wykąpać. Wysuszyłam się, ubrałam krótkie dżinsowe spodenki i białą bokserkę. Do tego czerwoną koszulę w kratę związałam pod biustem, włosy niedbale związałam w kok i poszłam do salonu. 
-No w końcu dziewczyno, czekam i czekam. Jestem Eleanor ale dla znajomych El. Cieszę się, że w końcu jest tu jakaś dziewczyna. - uśmiechnęła się od ucha do ucha i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć podeszła do mnie i przytuliła mnie. Była bardzo ładna. Wyższa ode mnie, szczupła, brązowowłosa piękność. 
-Mi też miło Ciebie poznać. - odwzajemniłam uśmiech. 
-To co, pijemy? - mówiąc to szła już w kierunku kanapy. 
-No ba. Do białego rana. - powiedziałam z entuzjazmem i wszyscy się roześmialiśmy. Usiadłam koło Eleanor i okazało się, że mamy mnóstwo wspólnych tematów. Długo rozmawiałyśmy popijając drinki robione przez Louis'a aż w końcu chłopak zaproponował El żeby poszli na górę. Pomyślałam, że pewnie długo się nie widzieli i chcą się sobą nacieszyć. Pozostała czwórka powoli zaczynała mieć już dość. Niall siedział z gitarą i śpiewał przeróżne piosenki ciągle myląc tekst, Zayn próbował śpiewać razem z Niall'em choć był najbardziej z nas wszystkich pijany, Liam siedział i się im przyglądał a Harry robił drinka, jak się później okazało dla mnie. Usiadłam koło Liam'a. 
-Widzę, że Ty się trzymasz najlepiej z nas wszystkich.- powiedziałam do niego. 
-Bo wypiłem tylko jedno piwo. Mam jedną nerkę i nie mogę przesadzać z alkoholem. Za to chłopaki nadrabiają i za mnie i za Lou. - powiedział i obydwoje się roześmialiśmy. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, ja dopiłam mojego drinka, Niall zasnął na kanapie z głową na moich kolanach, Zayn ledwo się trzymał, Harry poszedł do wc a Liam postanowił iść spać. 
-Zayn, Twoja dziewczyna nie będzie zła, że już drugi dzień z rzędu jesteś pijany? - zapytałam 
-Może mnie w dupę pocałować. Ona jest teraz w Australii i pewnie imprezuje z jakimiś fafikami a ja mam siedzieć i tęsknić? Poza tym to nie jest jeszcze moja dziewczyna. Jestem wolny i mogę mieć kaaażdąąą – zaczął się wydzierać, wstał z kanapy lecz potknął się o butelkę która stała na ziemi i przewrócił się na drugą kanapę. Chyba zasnął bo nie wstawał. Zdjęłam głowę Niall'a z moich kolan i podeszłam do czarnulka zobaczyć czy nic mu się nie stało. Spał sobie już w najlepsze więc położyłam jego nogi na kanapie, zdjęłam buty i to samo zrobiłam z Niall'em. Wzięłam dwa koce, przykryłam ich i poszłam na taras. Niebo było bezchmurne, widać było wszystkie gwiazdy. Stałam tak jakąś chwilę, gdy nagle poczułam czyjś oddech na szyi. Odwróciłam się gwałtownie i stanęłam twarzą w twarz z Harry'm. 
-Co ty robisz? Jesteś pijany, chodź zaprowadzę Cię do Twojego pokoju.- powiedziałam. 
-Nie ma mowy. Chcę być z Tobą tutaj, teraz. Chyba, że się ze mną położysz u mnie w łóżku. - mówił do mnie uśmiechając się i patrząc mi prosto w oczy. 
-Przestań gadać głupoty Harry, chodź pójdziemy do Twojego pokoju. 
-Nie! - powiedział stanowczo, objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, oddech stał się nierówny a ja choć wiedziałam, że to nie powinno się zdarzyć nie mogłam mu się wyrwać. Patrzyłam w jego oczy i widziałam jak jego twarz zbliża się do mojej aż w końcu nasze usta się złączyły. Zaczęliśmy się całować, najpierw powoli i delikatnie, później coraz bardziej namiętnie. Był mistrzem w każdym calu. Chciałam tak stać ale rozum podpowiadał mi żeby przestać. Odepchnęłam delikatnie loczka i spojrzałam w jego oczy. 
-Paula ja... - nie dokończył. 
-Wiem, wiem. To nie powinno się zdarzyć. Ale jesteś tak pijany, że jutro nie będziesz o niczym pamiętać. A ja będę się zachowywać jakby się nic nie stało. -powiedziałam i zanim zdążył coś powiedzieć szłam już do mojego pokoju. Ubrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. W mojej głowie toczyła się bitwa. Dla mnie było to coś więcej niż tylko zwykły pocałunek. Harry mnie do siebie przyciągał, działał na mnie jak magnes. Nie mogłam mu się oprzeć. Jego wzrok, włosy, dłonie, ciało, dołeczki w policzkach... Wszystko było idealne. A ja? Szara, nie wyróżniająca się z tłumu, pyskata dziewczyna. Zdecydowanie do niego nie pasowałam. Dla niego pewnie była to tylko zabawa. Ale dla mnie nie. Wtedy przez moją głowę przeleciała myśl 'Boże chyba się zakochałam' . Odpierając z mojej głowy tę myśl w końcu udało mi się zasnąć.